W skrócie, dzień OKej. Zero słodyczy, a to głównie zasługa, że więcej przeleżałam w łóżku niż normalnie funkcjonowałam. Nie było czasu na myśl o słodkościach i dodatkowo zero apetytu.
Śniadanie dzisiejsze, dość późno bo ok 12.00
* dobrze widzicie, niestety białe pieczywo, nie miałam sił iść do piekarni, a tylko ja w rodzinie mam dietę
Drugie Śniadanie, bardziej obfite godzina 14.15
Obiad przespałam, na kolację zjadłam bułkę podobną do śniadania. Dużo wody z cytryną piłam, i gorącą herbatę. Uciekam spać, bo dalej mi słabo... :(
Niby się cieszę, bo drugi dzień bez słodkości, z drugiej strony nie są to moje normalne dni...


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz